Dziś w biurze natrafiliśmy na osoby, które mówią całkiem nieźle po angielsku. Nie trzeba było skupiać maksymalnie uwagi by je zrozumieć. Poszło więc w miarę dobrze. W odróżnieniu od pierwszego dnia gdzie team lider przekładał z angielskiego na ich angielski . Poza tym Shridhar i inny team leader dopytywał się trochę o Polskę. Pytali o np. klimat, walutę i jaki język używany, o stolicę. Widać, że niektórzy nie wiedzą za dużo o naszym kraju.
Lunch jak zwykle jest wyzwaniem, bo człowiek zamawia trochę na ślepo. Oczywiście pomaga mi Shridhar nr 2, ale wiadomo, że trudno jest opisać słowami ich potrawy. Ja staram się próbować ich potrawy. Dzisiaj zamówiłem jakieś noodles czyli bardzo mały makaron a’la nitki. Generalnie nic w niej nie było hinduskiego. Hmm, pisze hinduski zamiast indyjskiego. Ciekawe co na to by powiedział profesor Miodek. Ważne, że wiecie o czym piszę. W końcu język jest żywym tworem i ewoluuje.
Po pracy natomiast pojechaliśmy na Thomas Mount czyli na wzgórze Św.Tomasza, który zginął tam kilka wieków temu krzewiąc wiarę. Wzgórze znajduje się na obrzeżach Chennai. Na szczycie góry stoi kościół z 1523 roku który zawiera relikwię z kawałkiem kości Św. Tomasza. Kościółek raczej nie rzuca na nogi. Ze wzgórza roztacza się widok na Chennai i okolice. Niedaleko jest lotnisko więc można podziwiać start samolotów. Za dojazd pierwszy rikszarz chciał 120 rupii potem 100. Wyśmialiśmy go, bo już mniej więcej wiemy ile coś może kosztować, chociaż myślę, że Hindusi płaca i tak mniej. Złapaliśmy drugiego, który chciał tylko 55 rupii. Po podwiezieniu na miejsce okazało się, że chciał tylko 50 pomimo, że chciałem mu dać 60. Powiedział „Jesus looks i „it is too short distance to tak 60”. Miłe zaskoczenie dla nas. Jeszcze chciał został by odwieźć nas z powrotem. Powiedzieliśmy, że jak chce to może czekać. Finalnie okazało się, że nie czekał. Cóż mały problem, na każdym kroku można tam znaleźć rikszę. Zaczepiliśmy jakąś i rikszarz rzucił cenę 90. Stwierdziliśmy, że to jest zbyt krótki dystans rzucił 70, ale jak mu daliśmy 100 to nie miał wydać do 30 bo miał tylko 70 więc kurs kosztował nas 80.
środa, 9 lipca 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz