niedziela, 27 lipca 2008

Dzień 23-24 - Ko Lanta

Ko Lanta jest wyspą na Morzu Adamańskim pomiędzy Trung i Krabi. Zabukowałem się z rana w Acient Realm Resort & Spa. Wynająłem bungalow z klimą za 600 bahtów z widokiem na morze. Bardzo fajne są one. Wraz z TV i DVD. Ale kto ma czas oglądać. I nawet WiFi jest ale czasem kiepski sygnał jest. W każdym bungalowie sa 2 osobowe łóżka. Polecam ! Chciałem w ośrodku wynająć też motorower. Chcieli 200 bahtów za dzień, ale Amerykanie powiedzieli, że obok jest taniej. No i udało mi się zapłacić 200 bahtów za 2 dni po zgodzie big bossa za motorower z manualną (nożną) skrzynią biegów. Co do ośrodka (Ancient Realm Resort & Spa) to wynająłem bungalow za 600 bahtów (cena „low seasonowa”) Sam ośrodek też jest w porządku aczkolwiek ceny menu czy masaży wyższe niż w Bangkoku. Ale wystarczy negocjować, a jak nadal nam cena nie pasuje to spróbować gdzie indziej.

Ko Lanta jest wyspą w miarę spokojną o tej porze roku. Tak jak pisałem w Tajlandii jest teraz low season i nie ma dużo turystów. Tak samo jest na Ko Lancie. Jest w miarę spokój i cisza. Poza tym częściej są wybierane wysypy obok (Phi Phi) z tego względu, że piasek tam jest biały na plaży (hmm to musi oślepiać w ostrym słońcu).
Po ogarnięciu się zacząłem zwiedzać wyspę. Zacząłem od latarni morskiej. Od mojego ośrodka znajduje się ona około 20-24 km. Droga prowadzi częściowo wzdłuż plaży by potem momentami wspiąć się wyżej na wzgórza. Jest momentami malownicza. Oczywiście zatrzymywałem się by pstryknąć parę super fotek. Tym bardziej, że morze było momentami wzburzone i fale rozbijały się o skalisty brzeg. Co do plaż na Ko Lancie nie ma problemu. Jest ich dużo i są piaszczyste. Zauważyłem, że niektóre przydrożne bary zbudowane z bali były opuszczone. Ciekawe czy to efekt tsunami sprzed kilku lat czy po prostu w czasie low season są zamykane by po małym odnowieniu otworzyć w sezonie.
W każdym bądź razie warto przejechać się zobaczyć tę latarnię morską. Oczywiście sama latarni jest beznadziejna (automatyczna i nie zamieszkana), ale umiejscowiona jest na skale najbardziej wysuniętej na południe części wyspy. Przy nie spojonym morze jakie miałem szanse widzieć woda fajnie rozbijała się o skały. Naprawdę super. Polecam !
Powrót był łatwiejszy, bo już nie zatrzymywałem się tak często. W każdym bądź razie zabrał mi około godziny, bo po drodze rzuciłem okiem na wodospad (nic specjalnego). W drodze do wodospadu widziałem słonia w krzakach. Pewnie to jeden ze słoni, które obsługują turystów. Na Ko Lanta są organizowane trekkingi w lesie na słoniach plus inne atrakcje jak nurkowanie i tym podobne. Zaczęło zmierzchać więc dałem czadu na swojej Hondzie. Przy 60 km/h hałas już był znaczny. Przy 80 km/h zaczyna furczeć wszystko. Przy 100 km/h nie słyszy się swoich myśli. Aaa i przy 70 km/h wiatr unosi ci kask i momentami trzeba go przytrzymywać J. Z reguły dostaje się najprostszy kask, który wygląda jak hełm z pierwszej wojny światowej.
Wieczorkiem była fajna imprezka na naszym ośrodku „with vodka and soda” z poznaną Australijką mieszkającą w Londynie, która z córką zrobiła sobie wakacje w Tajlandii i Laosie. W każdym bądź razie rano bolały nas głowy ;-).

Na drugi dzień zwiedzałem drugą stronę wyspy i jaskinię Mai Kaeo. Wstęp 200 bahtów wraz z przewodnikiem. Jaskinia nie ma żadnego oświetlenia dlatego przewodnik miał latarki dla nas. Do jaskini idzie się gdzieś z 0,5h i chodzi po niej około godziny. Jest fantastyczna ! Polecam. Chociaż trzeba w niej uważać, bo momentami jest ślisko i można spaść kilka metrów w dół. Oprowadzał mnie gość, który 17 lat temu znalazł tę jaskinię z bratem. Oprócz stalaktytów i stalagmitów, jest podziemne źródło, wysokie kominy zarówno w dół jak i w górę, tunele momentami takie, że pociąg mógłby wjechać. Zobaczyłem też Old Lanta Town. Nawet, nawet. No i parę godzinek zeszło. Po powrocie lunch w restauracji na plaży obok nas z widokiem na morze oczywiście. Super jedzonko !
Wieczorkiem szukanie hotelu w necie w Phuket i Phang Nga, co nie jest łatwe, bo wybór jest bardzo duży w każdej rozpiętości cen i lokalizacji. Potem do łóżeczka, bo pobudka przed 7.00 rano, by pojechać do Krabi.

Z Ko Lanta do Krabi jest około 80-100 km oczywiście w zależności z którego punktu wyspy się wyjeżdża.

Brak komentarzy: